Bardzo francuski film o bardzo francuskim jedzeniu w bardzo francuskich najwyższych sferach – główna bohaterka prowadziła prywatną kuchnię prezydenta Francji, a, najwyraźniej zniesmaczona tym, jak politycznie gotuje się w tej kuchni, porzuciła pracę, by przyrządzać posiłki dla naukowców w bazie na Antarktyce.
PS Za polski tytuł bym zabiła. Francuski, dosłownie przetłumaczony, to „Zapachy pałacu”, czy nie brzmi to lepiej? Mogłoby być jeszcze „Polityczna kuchnia”, ale nie, musi być prostacko.